Posty

Pierwsze spotkanie

Pierwsze spotkanie z psychiatrą. To coś, czego strasznie się bałam. Poważnie, siedząc w autobusie myślałam, że umrę. Nie wiem dlaczego nawet. W ogóle jak wyszło, że udało mi się dostać? Mimo czasu, jaki minął, pamiętam dobrze te telefony do poradni i do kolejkofonu NFZu. Więc może część z was, która nie bardzo wie, jak zacząć swoją “przygodę” z leczeniem, poczuje się lepiej po przeczytaniu tego wpisu. Od początku. Jako, że byłam zielona w te klocki, to postanowiłam, że pójdę najpierw do lekarza pierwszego kontaktu. Wysiedziałam swoje w przychodni niedaleko mojego domu i umówiłam się na wizytę. Wcześniej jeszcze założyłam kartę, bo wcześniej się tam nie leczyłam, jeno jedną szczepionkę miałam. A po za tym stałam się pełnoletnia. Tak, czekałam tyle lat, żeby skończyć osiemnaście. Żeby zrobić to samej. A dlaczego? Bo trafiłam wcześniej na terapeutkę, z którą nie dało się wytrzymać. Nie rozumiała nic, żadnych internetowych przyjaźni, nic. A miała może ze 30 coś lat. I nie szło jej n

początek

Jestem kaczką. Nie no, tak naprawdę to nie. Jestem człowiekiem, nastolatką. W chwili pisania tych słów mam 18 lat. Od pięciu lat zmagam się z problemami psychicznymi, od kilku miesięcy jestem zdiagnozowana jako schizofreniczka. Co to zmienia? Czasem zachowanie osób wokół. Ale poza tym, diagnoza dodała mi pewności siebie w walce z chorobą, bo w końcu wiem, co mi jest. Wcześniej podejrzewałam u siebie(tak, wiem, niektórzy uznają autodiagnozę za coś głupiego) bipolara, albo po prostu depresję. A tu w maju dostałam w twarz czymś, czego się nie spodziewałam. Ale to nie powoduje, że się załamałam czy coś. Zaczęłam dzięki temu zauważać w swoim życiu rzeczy, które normalnie nie były przeze mnie w ogóle podejrzewane na jakieś dziwne. Przykładowo na ostatniej wizycie dowiedziałam się, że to, że słyszę czasem wołanie z innego pokoju jest jednym z objawów. Teraz, gdy o tym piszę, zdaję sobie sprawę, że jest to coś niedobrego. Ale wtedy, gdy to się działo, usprawiedliwiałam to przesłyszenia